Moje miasto nocą

Są tacy, którzy biegają, ale ja zupełnie tego nie potrafię. Gdybym tylko spróbował przebiec 20 metrów, pewnie połamałbym sobie nogi, albo tak powykręcał kolana, że później przez pół roku nie byłoby mowy nawet o chodzeniu. Cóż, nie każdy rodzi się sprinterem czy maratończykiem ;)
Bieganie bieganiem, ale wspomniane mimochodem CHODZENIE to już inna para kaloszy. Szybki marsz, w którym można przystanąć i cyknąć fotkę, to jest zdecydowanie to, co lubię. Lubię i od dawna praktykuję z coraz większą częstotliwością i intensywnością.

Polecam z pełnym przekonaniem - to chyba nikomu nie może zaszkodzić!
(Tylko pamiętajcie o odpowiednich butach, bo ja podczas ostatniego spaceru "obiłem" sobie stopę przez niewłaściwe obuwie :/)










Komentarze