Rzeszów sentymentalnie, Mój Dom i koniec świata

Z "domu rodzinnego" wyprowadziłem się już dawno temu. Od wielu lat nie wiązałem z nim większego sentymentu. W momencie, kiedy moja Matka umarła, miejsce to praktycznie zniknęło z mojego życia. W październiku byłem w nim ostatni raz. Niby zwykły lokal mieszkalny, ale jednak... To miejsce zawsze było. Czy mieszkałem w Krakowie, Warszawie, Lublinie czy Gdyni, zawsze było. Wiecznie żywy "Świat wiedzy" i wszelkie gazetowe kolekcje klasyków literatury. Małe obrazki z każdego odwiedzonego miejsca i haft z małą białą foczką w drewnianej ramce. Szafy pełne ręczników, pościeli i koszul z poliestru z krótkim rękawem. I niezliczona ilość krawatów. Też z poliestru.

"Zostaną po nas tylko krawaty"

Sentyment był, ale cieszę się, że pewne rozdziały można w końcu domknąć.


Jak to Klasyk mawiał "Tam dom twój, gdzie twój zadek". Trudno mi się nie zgodzić, tym bardziej, że "Króla Lwa" znam na pamięć i uwielbiam nad życie ;) A tak na serio. Nie jest tak, że nie mam tam gdzie wracać i już nic mnie nie łączy z Rzeszowem. Na szczęście już dawno temu udało mi się przepracować to, że Dom Mój jest tam gdzie są Ludzie, których kocham i przez których czuję się kochany. Ludzie, z którymi możesz "live" odgrywać sceny z wenezuelskich telenowel i wysiadać z pociągów w ostatnim momencie przed odjazdem. Ludzie, którzy krzywią się na chustkę zakładaną piesowi, bo przecież "jeden Biedroń w rodzinie wystarczy" ;) Ludzie, którzy są zawsze wtedy, kiedy potrzeba.


Na koniec "sentymentalnej podróży" dotarłem na sam koniec świata. Serio! Do przystanku, z którego może coś pojedzie, a może nie, jest około 1,5 km. Jeśli nie napalisz w kominku, to ciepło nie będzie, bo elektryczny kaloryfer jest tylko w jednym pokoju. Po w pisaniu w google nazwy miejscowości, dostajesz wyniki, które wyprowadzą Cię w pole, ale nie to, którego szukasz. Malowniczo położona miejscowość zupełnie pośrodku niczego. Odkąd pamiętam, przejeżdżając przez takie miejsca, zastanawiałem się jak ci ludzie żyją?! Skąd oni biorą jedzenie, skoro nie ma sklepów? Skąd oni biorą wodę i ciepło w kaloryferze? Czy w zimie pług tam kiedyś zagląda? Skąd oni biorą internet? Tak, jestem baaardzo z miasta i nie wyobrażam sobie siebie na wsi. Od zawsze w bloku, od zawsze z komunikacją miejską, PKP czy innym FlixBusem pod ręką. Ten "koniec świata" zrobił na mnie wrażenie, bo to na prawdę "daleko od szosy". Tam nawet daleko do gminy jest, a co dopiero do powiatu ;) Podziwiam samozaparcie i to, że po tylu latach mieszkania w mieście potrafiliście się przenieść w takie miejsce! Matko Chrzestna, Bracie Mej Matki - na pewno przybędę na agrowczasy :D


Komentarze